Ten piękny sen rozpoczął się pod koniec września 2020 roku. To właśnie wtedy swoją największą walkę w karierze stoczył Jan Błachowicz. Polski zawodnik wagi półciężkiej spotkał się w oktagonie z Dominickiem Reyesem, a stawką pojedynku był zwakowany przez Jona Jonesa pas Ultimate Fighting Championship (UFC). Choć „Cieszyński Książę” nie był stawiany w roli faworyta, to jednak postanowił zadziwić cały świat urządzając Amerykaninowi totalne zniszczenie. Nasz rodak zakończył tę walkę przez TKO, a konkretnie ciosami pięściami pod koniec drugiej rundy. Reyes tamtego wieczoru został pozbawiony jakichkolwiek atutów, nie miał pomysłu na tę walkę, przez co przegrał z kretesem.
– To wielki triumf Polaka, jaki został doceniony przez środowisko sportowe na całym świecie. Błachowicz pokazał wtedy na czym polega ta wspominana przez niego wielokrotnie legendarna polska siła. W pełni zasłużone zwycięstwo, dzięki któremu zapisał się na wieki w annałach historii jako pierwszy polski mistrz UFC – zwraca uwagę Irenka Zając, specjalista serwisu Mightytips.pl.
Jak podkreśla ekspertka, to ogromny wyczyn, którego ranga w naszym kraju może być porównywana nawet do potencjalnej euforii jaka powstanie w przypadku awansu piłkarskiej reprezentacji Polski na mistrzostwa świata (czytaj tutaj).
Legalne zakłady bukmacherskie online w Polsce stawiały na Adesanyę. Błachowicz znów zaskoczył
– Błachowicz był na ustach wszystkich i kilka miesięcy później tylko potwierdził, że pas trafił do niego nieprzypadkowo – dodaje Irenka Zając. Tym razem zarówno bukmacherzy, jak i większość fanów sportów MMA na świecie mówiło jednym głosem – Janek nie jest w stanie tego wygrać. Chodzi o pojedynek, jaki odbył się w Las Vegas w marcu 2021 roku, w którym to świeżo upieczony mistrz UFC bronił swojego pasa mierząc się z wirtuozem K1, Israelem Adesanyą. Nigeryjczyk planował pójść w ślady największych fighterów tego świata i stać się posiadaczem pasów dwóch kategorii wagowych w tym samym czasie, dzięki czemu znalazłby się w gronie absolutnych legend – Conora McGregora, czy Amandy Nunes.
I niezależnie jakie są legalne zakłady bukmacherskie w Polsce, wszystkie bardzo mocno się pomyliły. Błachowicz również i tym razem wytoczył przeciwko swojemu rywalowi legendarną polską siłę wygrywając jednogłośną decyzją sędziów i broniąc tym samym pas UFC.
– Janek miał na tę walkę świetny plan, który zrealizował w sposób wręcz perfekcyjny. Metodyczna walka zakończona zwycięstwem. Polski zawodnik z pewnością wygrał trzy rundy z pięciu. Wszystko dzięki obaleniom w dwóch ostatnich potyczkach, w których skutecznie skontrolował rywala nie dając dojść mu do słowa. To było pewne, że Błachowicz będzie groźniejszy od Nigeryjczyka w parterze, o ile uda mu się go tam sprowadzić. W końcu Adesanya słynie z tego, że tak łatwo obalać się nie daje. Jednak tutaj kilogramy i siła były po stronie zawodnika z Cieszyna – zauważa Irenka Zając, o której więcej można przeczytać w tym miejscu.
To było piąte zwycięstwo Polaka z rzędu zarazem przekreślające wielkie plany zarządu federacji UFC, która chciała doprowadzić do wielkiego pojedynku Jona Jonesa z Adesanyą. Chyba każdy chciałby zobaczyć tę konfrontację, zwłaszcza w kategorii ciężkiej! Jednak na drodze mocarstwowych planów gigantów stanął Jan Błachowicz.
Tym razem Błachowicz zostawił formę w hotelu. Zakłady bukmacherskie w Polsce legalne finalnie zaskoczone
Nie tak wyobrażaliśmy sobie kolejną obronę pasa przez Błachowicza. Polak, choć tym razem pojawił się w oktagonie jako bukmacherski faworyt starcia, z Gloverem Teixeirą zawiódł na całej linii. Brazylijczyk najpierw zdominował Polaka w pierwszej rundzie, a w drugiej poddał go duszeniem zza pleców. To się wydarzyło na koniec października 2021 roku. Teixeira zakończył panowanie „Cieszyńskiego Księcia” w kategorii półciężkiej federacji UFC odbierając mu pas niekwestionowanego mistrza świata. Takiego obrotu spraw raczej nie spodziewały się także zakłady bukmacherskie porównanie legalne w Polsce, które stawiały niemal zdecydowanie na dotychczasowego mistrza.
Co powiedział Błachowicz po walce? – Wszystko było ze mną źle, nie było tej polskiej legendarnej siły. Myślę, że w pokoju hotelowym zostawiłem legendarną polską potęgę. To nie koniec historii. Ta książka nie jest zamknięta. Nie rezygnuję. Na pewno wrócę – nie pozostawił wątpliwości pisząc tę wypowiedź w swoich mediach społecznościowych. Jak już wspomnieliśmy, zwycięski pochód Błachowicza zatrzymał się na pięciu triumfach z rzędu:
- Luke Rockhold – KO (lewy sierpowy i ciosy w parterze)
- Ronaldo Souza – Decyzja (niejednogłośna)
- Corey Anderson – KO (prawy sierpowy)
- Dominick Reyes – TKO (ciosy pięściami)
- Israel Adesanya – Decyzja (jednogłośna)
– Jednak absolutnie nie powinniśmy rozpaczać i definitywnie kończyć tej pięknej historii. Mimo porażki pamiętajmy, że Błachowicz zdobył pas UFC, z czego musimy być dumni! Za nami udany rok tego sportowca! Cała moja redakcja jest zdania, że nie wszystko stracone i Janek jeszcze sięgnie po pas. Polak teraz na pewno nie dostanie mistrzowskiej walki i będzie musiał na nią zapracować. Być może kolejna szansa na uniesienie pasa w górę nadarzy się po skompletowaniu trzech zwycięstw z rzędu, może wcześniej. Nasz zawodnik ma czas, by się odbudować, przyjąć na powrót jakiegoś łatwiejszego rywala, potem złapać kogoś z „topki” i być może tak przetrze sobie drogę do kolejnego main eventu, którego stawką będzie mistrzostwo świata – zapowiada Irenka Zając z serwisu Mightytips.pl.
Czy po tym czasie mistrzem wciąż będzie Glover Teixeira? Niewykluczone, choć należy pamiętać, że w kolejce do tytułu ustawiają się już tak mocne nazwiska jak Jiri Prochazka, Aleksandar Rakic, Anthony Smith, Thiago Santos, Magomed Ankalaev, czy Dominick Reyes. Może dojść do tego, że kiedy Jan Błachowicz wywalczy sobie już tytuł pretendenta, w posiadaniu pasa będzie zupełnie ktoś inny. A może „Cieszyński Książę”, ze względu na wiek i spadającą dynamikę, porzuci wagę półciężką i przeniesie się do królewskiej dywizji? Tego również wykluczyć nie można.